Efekty gitarowe – kiedy, jak i dlaczego ich używać?

Łukasz Wojciechowski Porady Leave a Comment

Co potrzebujesz aby uzyskać swoje indywidualne, gitarowe brzmienie? Odpowiedź jest prosta: nic więcej oprócz gitary, wzmacniacza, odrobiny inspiracji i niezłych umiejętności technicznych. Jednak wiele z najwspanialszych gitarowych brzmień nie obyło się bez dodatkowych efektów. W tym tygodniu przyjrzymy się różnym ich rodzajom dostępnym dla nas, gitarzystów i wytłumaczymy kiedy, jak i dlaczego powinieneś ich używać.

Jeżeli jest coś, czym ludzie dzielą się najchętniej na świecie, to będzie to najpopularniejsza forma sztuki – gotowanie. Z odpowiednimi umiejętnościami, wyobraźnią i kilkoma dobrymi składnikami, odpowiedni kucharz może stworzyć coś zupełnie nowego i niepowtarzalnego – swoje popisowe danie.

Weźmy dla przykładu pesto, klasyczny włoski sos. Weź kilka smacznych składników, zmiel jedne, zblenduj inne i kilka ruchami ręki stworzyłeś doskonałe dzieło kulinarne. Bazylia jako podstawa, odrobina czosnku, trochę oliwy, orzeszki pinii i ser to podstawa smaku. Jednak to nie zwykłe wymieszanie składników w jednym garnku jest wyjątkowe, to proces tworzenia jest kluczem.

Tak samo wygląda tworzenie dźwięku za pomocą gitary elektrycznej. Pesto jest kompozycją kilku starannie wybranych składników które nadają mu smak, nasze uwielbione brzmienie jest kompozycją wyboru gitary, wzmacniacza i efektów. Przy odrobinie wyczucia i smaku, rezultat jest miodem dla naszych uszu.

Nie zapominajmy przy tym o naszym ulubionym powiedzeniu: mniej to więcej.

Tak, przy odpowiedniej technice i odrobinie know-how, odnalezienie swojego unikalnego brzmienia może być całkiem proste, a pamiętaj że poszukiwania to ogromna zabawa oraz satysfakcja.  Jednak jest kilka miejsc w których łatwo się zagubić i właśnie je chcieliśmy opisać. W takim razie bez dalszych wstępów, czas podeptać kilka efektów.

Podłogi gitarowePodłogi są jak ludzie – żadne dwie nie są takie same. Jak widać powyżej, jest ogromna ilość efektów do wyboru oraz możesz je podłączyć w różnych kolejnościach – wszystko ma wpływ na Twoje brzmienie. A jeszcze nie poruszyliśmy nawet tematu gitar i wzmacniaczy…

Mówiąc bardzo ogólnie, są trzy typy efektów: pierwsze, majstrujące przy gain’ie, takie jak przester, booster, kompresor i tym podobne. Zmieniają one dynamikę lub głośność naszego sygnału gitarowego. Druga grupa efektów zmienia dźwięk poprzez modulację lub filtrację częstotliwości lub zmieniając wysokość dźwięku. W tej grupie znajdziemy chorus, flanger czy phaser. Na końcu grupa dodająca trzeci wymiar majstrując przy czasie i przestrzeni. Są to efekty takie jak reverb czy echo, często zbiorowo nazywane delay‚ami.

Jest to bardzo uproszczony podział, jednak dla naszych celów będzie wystarczający. Weź również pod uwagę, że jest to raczej sztuka niż nauka, w związku z tym żadne z podanych reguł nie są absolutnie sztywne. Idź tam gdzie prowadzi Cię Twoja muza. W przypadku muzyki nie ma dobrych i złych rozwiązań – jest tylko dźwięk, który Ci się podoba lub nie.

Aby uprościć sprawy jeszcze bardziej, przyjrzymy się tym grupom oddzielnie, szczególnie że warto wiedzieć gdzie – zgodnie z kanonami – umieścić każdy z tych efektów. Oczywiście dojdziesz do tego również za pomocą prób i błędów, Twoje ucho niech będzie najlepszym przewodnikiem. Nigdy nie wahaj się eksperymentować. Jednakże istnieje kilka złotych reguł, wypracowana przez szeroki konsensus i warto je poznać.

Pierwsza z nich dotyczy osławionej kaczki (efekt Wah-Wah). Zdecydowana większość gitarzystów zgodzi się, że powinna być to pierwsza rzecz w torze sygnału gitarowego, a umieszczanie pedału w pętli efektów nie jest dobrym pomysłem. Chyba że chcesz skończyć z dość drastycznym filtrowaniem.

Gitarowy pedał ekspresjiKlasyczna kaczka. Ta dostała przez te wszystkie lata nieźle w kośc. Każdy zgodzi się, że jest to jeden z efektów który najlepiej sprawdza się na początku łańcucha efektów.

Przejdźmy teraz do mniej oczywistych rejonów, konkretnie do rodziny efektów majstrujących z naszą dynamiką. Przestery, boostery i kompresory są bardzo podobne do wspomnianej wcześniej kaczki pod tym względem, że najlepiej sprawdzają się wpięte do gniazda wejściowego Twojego wzmacniacza.

Efekty fuzz dodają zdrową dawkę przesteru do sygnału. Booster podkręca go tak mocno, że sygnał już na wejściu dobija do pełnej saturacji. Kompresor wygładza dynamikę w sygnale audio, usuwając wszelkie piki czyniąc dźwięk równiejszym jeżeli chodzi o głośność. Generalna reguła jest taka, że te efekty najlepiej spisują się pomiędzy Twoją gitarą a wzmacniaczem.

Jeżeli kiedykolwiek będziesz miał szansę wypróbować prawdziwy treble booster, wykorzystaj ją. Musi być oparty o oryginalny tranzystor germanowy. Te żywe skamieliny świetnie brzmią, a dodatkowo możesz dostać różne wersje skonstruowane specjalnie pod konkretne wzmacniacze. To za co kochamy te przełączniki to to jak świetnie współpracują z pokrętłem volume Twojej gitary. Dobry treble booster zamienia volume w pokrętło gainu i voicing jednocześnie. Żaden przester nie będzie bardziej melodyjny.

Warto również poeksperymentować i znaleźć dobry kompresor. W zależności od ustawień, efekt ten może podkręcić Twoje brzmienie funky oraz dodać śpiewny sustain do czystego brzmienia, pozwalając na grę czystym brzmieniem z takim samym odczuciem jakie masz przy grze na przesterach. Jest to sekret wielu brzmień w rockowych oraz popowych solówkach. Jeżeli spróbujesz to zdziwisz się usłyszeniem odrobiny Davida Gilmour‚a z czasów Pink Floyd – co nigdy nie jest złą rzeczą. Poniżej krótki film pokazujący o co dokładnie nam chodzi.

Druga grupa, modulatory takie jak chorus, flanger i inne, są podstawą jeszcze większej ilości eksperymentów.

Oczywiście możesz je wrzucić pomiędzy gitarę i wzmacniacz, ale zazwyczaj najlepiej brzmią wsadzone w pętle efektów. Dlaczego? Ponieważ w przypadku pętli Twój przedwzmacniacz dostaje czysty, silny sygnał bez żadnych ingerencji w fazę dzięki czemu nie wprowadza dodatkowych zakłóceń. Dodatkowo, im lepszy sygnał jest wysyłany do pętli, tym lepszy sygnał z niej wróci. Po prostu.

Jedna uwaga na boku: jednym z grzechów przez które popowe numery z lat 80tych brzmią tak staro to nadmierne używanie chorusa (nie wspominając już syntezatorów i elektronicznych bębnów – obrzydlistwo).

Najlepsza metoda na tę grupę efektów to delikatny flirt i przejście dalej, zanim staną się nieznośne. Jimmy Page i Eddie Van Halen używali flangera w umiejętny sposób, jednak lista metalowych i mocno gitarowych kawałków które zyskały dzięki modulowanym gitarom jest stosunkowo krótka.

Zazwyczaj najbardziej efektywną i interesującą drogą aby wprowadzić efekty modulacyjne do użytku są delikatne akcenty, podkreślanie klimatu solówek czy akcentowanie pasaży. Są to raczej muzyczne wykrzykniki czy interesujące znaki interpunkcyjne.

Reverb sprężynowyTak prosty, tak dobry, tak rockowy! Odtworzenie brzmienia klasycznego reverbu sprężynowego to dalej wyzwanie! Głównym podobem jest skomplikowanie i chaotyczność pracy oryginalnych sprężyn.

Oczywiście możesz zignorować nasze zdanie i zrobić to co zrobił Andy Summers podczas swoich dni w The Police. Wiele jego kawałków utopionych jest w chorusie. Albo zapomniał go wyłączyć, albo (co bardziej prawdopodobne) pozostawiał je włączone aby stworzyć swój unikalny ślad. Podobną ścieżkę obrał Jaco Pastorius, świetny basista który nie żałował chorusa na płycie Joniego Mitchell‚a – Hejira.

Z kolei jeżeli nie chcesz brzmieć jak Keith Richards na praktycznie całym albumie Some Girls, prawdopodobnie powinieneś nieco rzadziej używać phasera.

Musisz dokonać wyboru: subtelny dodatek czy główna postać? To tak samo jak z biżuterią: skromna obrączka na palcu czy ogromny czy złoty naszyjnik na piersi? Cokolwiek Ci odpowiada jest ok!

Ostatnia grupa efektów – delay’e – to naprawdę potężna zabawka.

Jeżeli chcesz narysować wspaniały dźwiękowy obraz to delay jest doskonałym narzędziem. Jest niezwykle efektywny ponieważ ma tendencję do wbijania się w głowy słuchaczy. Zapytajcie chłopaków z U2 lub managera Pink Floyd. Wprawne użycie echa z pewnością dodało kilka zer z prawej strony na ich kontach.

Pride (In The Name Of Love)U2, Walking On The MoonThe Police czy Another Brick In The WallPink Floyd. Te utwory byłyby jedynie nudnymi balladami bez bez swoich magicznie zastosowanych efektów z grupy delay. Te piosenki mają niesamowitą siłę, wystarczającą aby wyrwać na parkiet nie tylko ciotki ale również babcie!

Reverb sprężynowyTak jak z organami Hammonda, Fenderem Rhodes czy Clavinetem – to elektromechaniczne części nadają tym urządzeniom te magiczne brzmienia.

Jedynym sposobem aby rozpracować z różne efekty stereo, opóźnienia typu ping-pong to eksperymenty. Jeżeli masz problem z ustawieniem czasu delaya dla różnych wzorów – tak jak widziałeś to we wcześniejszym wideo – skorzystaj z darmowej aplikacji takiej jak Delay Genie lub Delay Calculator. Te narzędzia sprawią, że eksperymenty staną się przyjemnością a nie katorgą.

Nie poddawaj się, nawet w przypadku początkowych frustracji. Przy odrobinie wprawy, delay może być fantastycznym narzędziem i ogromnym źródłem inspiracji. Nie możemy tego udowodnić, ale jesteśmy prawie pewni że wiele rockowych i popowych klasyków narodziło się podczas jamowania używając tych urządzeń.

Kostki delay oraz reverb najlepiej spisują się wpięte w pętlę FX wzmacniacza. Dodatkowo, jeżeli delay ma pokrętło mix, powinieneś użyć trybu szeregowego (serial) pętli. W ten sposób „suchy” sygnał również przechodzi przez efekty, dzięki czemu unikamy problemów z  fazą podczas miksowania – co może się zdarzyć w przypadku pętli równoległej.

Zwróć również uwagę na poziom sygnału. Upewnij się, że jest on na odpowiednim poziomie wymaganym przez wejście efektu. Jeżeli sygnał będzie za mocny to możesz uzyskać naprawdę kiepskie rezultaty, szczególnie w przypadku urządzeń cyfrowych.

Jeżeli chcesz używać pedału głośności aby sterować głośnością całkowitą, umieść go na samym końcu łańcucha efektów. Powinno być to ostatnie urządzenie wpięte w wejście wzmacniacza lub powracające z pętli efektów.

Tylko od Ciebie zależy czy uda Ci się wykreować swoje unikalne brzmienie. Próbuj wszystkiego, nawet jeżeli klasyczny rock to nie Twoja bajka to sprawdź czego używali ówcześni herosi gitary. Do odsłuchu jako pracę domową polecamy klasyczne albumy: Pink FloydThe Making Of The Dark Side Of The Moon. Wiele z efektów i pętli było tworzone samodzielnie w tamtych czasach, a Alan Parsons – inżynier dźwięku zespołu – ze szczegółami opowiada o swoich trikach.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *