Wzmacniacze gitarowe były poprawiane i dopieszczanie niezliczoną ilością technicznych innowacji przez wiele ostatnich lat. Techniki produkcji doszły do miejsca graniczącego z perfekcją. Jednak pomimo tych wszystkich usprawnień, jeden element pozostał punktem krytycznym gitarowego brzmienia i zachowuje się często jak rozkapryszona prima donna. Co więcej, to co czyni nasz dźwięk tak bogatym może uczynić gitarzystę tak biednym. Tą diwą wśród komponentyw elektrycznych jest lampa elektronowa.
Lampy mocy operują pod bardzo wysokimi obciążeniami i nie mogą być wymieniane bez wykwalifikowanego serwisu. Większość lamp we wzmacniaczach wkładana jest w parach lub kwartetach i poddawana dalszej regulacji aby ustawić jej optymalny punkt działania. Ten proces może być dosyć żmudny i czasochłonny. Jednak przy odrobinie wyczucia i doświadczenia, ustawienie optymalnego biasu skutkuje doskonałą żywotnością lampy oraz takim brzmieniem jakiego się spodziewasz!
W prawie wszystkich wzmacniaczach gitarowych lampy elektronowe pracują w parach. Nawet w przypadku mniejszych wzmacniaczy – weźmy za przykład pary lamp pracujące w TubeMeisterze 18 lub Switchbladzie 50 combo – obie muszą pracować w doskonałej symbiozie, każda wzmacniając jedną połowę sygnału audio. Razem stanowią potężne narzędzie, osobno są bezużyteczne. Im lepiej lampy są sparowane tym bardziej symetryczny i wierny jest sygnał i szczęśliwszy gitarzysta.
Do dnia dzisiejszego lampy elektronowe są wykonywane w większości ręcznie. Patrząc przez szklaną powłokę nie trzeba mieć wykształcenia technicznego żeby zobaczyć, że metalowe arkusze oraz przewody są delikatnymi, czułymi komponentami których tolerancja jest dosyć spora. Jeżeli pracownik na linii produkcyjnej z pincetą i lutownicą będzie miał zły dzień, to jest duża szansa że Twoja lampa długo nie pożyje. Nie jest również niczym niezwykłym kurzy czy brud dostający się pod szklaną kopułkę. Co dziwniejsze, te wszystkie wady często nie mają wpływu na brzmienie Twojego wzmacniacza. Innymi słowy, idealnie czysta lampa niekoniecznie zabrzmi lepiej!
W żadnej fabryce, lampy nie są składane w sterylnych warunkach. Szybki rzut okiem na typową produkcję i potwierdzisz, że standardy tolerancji tam panujące mogły satysfakcjonować kolesi w 1950, ale nie są gotowe na nowoczesną technologię i znacznie odstają od dzisiejszych oczekiwań klientów.
Zdeterminowani aby utrzymać stałą jakość lamp stosowanych w naszych wzmacniaczach, w 2009 zaprojektowaliśmy w większości automatyczną metodę ich testowania. System mierzy i sprawdza właściwości elektryczne oraz parametry wydajnościowe w warunkach cięższych niż w jakimkolwiek wzmacniaczu. Używając tego narzędzia bardzo łatwo jest oznaczyć i selekcjonować lampy, tworząc z nich idealnie dobrane pary. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, jest to niezwykle istotne aby lampy były podobne (a najlepiej identyczne!) aby zapewnić bezproblemową pracę i doskonały dźwięk.
Narzędzie jakie zaprojektowaliśmy to Vaccum Tube Inspector, w skrócie VTI. Już tłumaczymy jak działa: Zaraz po tym jak lampy dostaną chwilę na rozgrzanie, dostają nagłe uderzenie 4000V używając prawdziwego obwodu wzmacniacza, to skutecznie odkrywa wszelkie niedociągnięcia i słabości mechaniczne. Jednocześnie mały gumowy młoteczek pukający bez przerwy w lampę symuluje wibracje jakie mogą oddziaływać na wzmacniacz podczas transportu. Dzięki temu lampa sprawdzana jest pod kątem utraty parametrów w czasie warunków możliwie zbliżonych do naturalnego użytkowania. Dodatkowo podczas testu cały brud i kurz są wypalane, dzięki czemu lampa jest bardziej stabilna i trwała.
Lampy elektronowe są wyszukane i proste jednocześnie. Niezwykle delikatne w środku, jednocześnie muszą być na tyle mocne, aby przetrwać obciążenia mechaniczne oraz termiczne. W czasie smartfonów, DSM i nano technologii, są reliktem z poprzedniej epoki. System VTI powstał aby przenieść je w czasy dzisiejszych standardów produkcji i oczekiwań klientów. Wynajduje wszystkie ich słabości aby podkreślić główną zaletę – brzmienie.
Ten test, który zajmuje około pół godziny łącznie z rozgrzaniem, pozwala na uzyskanie niezwykle dokładnych wyników opisujących niezawodność i jakość lampy. Jak się okazuje, jedynie około 70% lamp jest wystarczająco dobrych do użycia w naszych wzmacniaczach. Żadna nieprzetestowana lampa nie opuściła naszej fabryki od 2009. Technology of Tone to nasza filozofia, a VTI jest jej kolejnym doskonałym potwierdzeniem.
Comments 1
Pingback: Czy naprawdę potrzebujesz wzmacniacza lampowego do nagrywania? - Hughes&Kettner